Maria Fortuna-Sudor: Skąd w Kościele się wzięło nabożeństwo październikowe?
Ks. Stanisław Szczepaniec: Polecenie takiego nabożeństwa wprowadził papież Leon XIII, który w 1883 r. ogłosił encyklikę Supremi apostolatus officio. Wtedy też dodał do Litanii Loretańskiej wezwanie: „Królowo Różańca Świętego, módl się za nami!”. Głównym celem nabożeństwa jest modlitwa za wstawiennictwem Matki Bożej. Modlitwa różańcowa, szczególnie wspólna, jest wielkim błogosławieństwem, dla tych, którzy się modlą i ogromną łaską dla tych, w intencji których te modlitwy są zanoszone.
Dużo wiernych zbiera się dziś na tych nabożeństwach?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Pełnego obrazu nie mamy. Są takie kościoły, gdzie na nabożeństwie październikowym nadal zbiera się wiele osób. Znam parafię, w której katechetka tak zmotywowała swych uczniów, że ogromna ich ilość uczęszcza codziennie na to nabożeństwo. Obecność na nim to siła, charyzmat osób, które współpracują z rodzicami, podejmują różnorodne działania motywujące do udziału w nabożeństwach według pewnego przemyślanego sposobu. Dzisiaj, w sytuacji gdy rodzice późno wracają z pracy, niejednokrotnie w październiku rodziny modlą się na Różańcu wspólnie w swych domach. W takich okolicznościach ta modlitwa różańcowa też jest cenna, bo cementuje rodzinę.
Reklama
Niektórzy uważają modlitwę różańcową za „klepanie zdrowasiek”…
To stwierdzenie zawiera jakąś cząstkę prawdy. Zdarza się, że ktoś odmawia „zdrowaśki” bez głębszej refleksji. I może właśnie ci, którzy tak twierdzą, mają z tym problem. Jeśli jednak to stwierdzenie potrafi zmobilizować do skupienia się na modlitwie, do starania się o to, to chwała Panu! A potrzeba skupienia się na modlitwie dotyczy każdego, bo myśli bardzo łatwo uciekają gdzie indziej… Zachęcałbym, aby to stwierdzenie o „klepaniu zdrowasiek” było dla modlących się mobilizujące, a nie zniechęcające.
A jeśli ktoś bezmyślnie klepie te „zdrowaśki”?
Główna zasada jest taka: módl się tak, jak umiesz. Jeśli ktoś nie umie inaczej, niech klepie „zdrowaśki”. Ale równocześnie niech się stara to zmieniać. Mówić „zdrowaśki” nauczył się mając kilka lat, a teraz niech się uczy czegoś więcej. Jest wiele publikacji, które w tym pomogą. Jeśli komuś na tym zależy, to będzie szukał. Podpowiedzi są dostępne zarówno w księgarni, jak i w internecie. Byle chciał. A najlepiej wybrać się do kościoła na adorację, choćby na chwilę. To jest miejsce, gdzie człowiek się uczy skupienia.
Zauważyłam wiele młodych osób modlących się na Różańcu. Oni noszą bransoletki czy pierścionki z dziesiątkiem do modlitwy. Czy możemy mówić o renesansie tej modlitwy?
Reklama
Zainteresowanie modlitwą różańcową dotyczy konkretnych osób, często także młodych, a ten pierścionek czy bransoletka nie są na pokaz. Na pewno odmawiają Różaniec ludzie należący do wielu ruchów, wspólnot, choćby Ruchu Światło-Życie. Ale do upowszechnienia modlitwy dziesiątkami różańca, do jego renesansu, potrzebni są apostołowie, którzy nie tylko sami się modlą, ale jeszcze potrafią tę formę modlitwy propagować w swoim środowisku.
W parafiach są to zapewne należący do Róż Różańcowych. Panuje jednak takie przekonanie, że tam są tylko osoby starsze…
Większość istotnie stanowią ludzie starszego pokolenia. Ale przybywa róż, w których mdlą się także osoby młodsze, w sile wieku. Przykładem może być parafia Matki Bożej Nieustającej Pomocy na Mistrzejowicach. Tam prawie co roku powstaje nowa Róża Różańcowa składająca się z osób w różnym wieku. Należący w tej parafii do róż stworzyli taki modlitewny klimat, że zaproszenie kolejnych osób do wspólnoty jest skuteczne. Ale aktualnie zdecydowanie najwięcej powstaje Róż Różańcowych rodziców modlących się za dzieci.
I tu pomógł internet…
Reklama
Róże Różańcowe rodziców to inicjatywa państwa Ewy i Ireneusza Rogalów z Gdańska, którzy tę formę modlitwy w intencji dzieci upowszechnili przez internet. Na stronie internetowej, którą stworzyli, można znaleźć informacje, że rodziców łączących się w modlitwie różańcowej za dzieci są dziesiątki tysięcy. Chociaż pomysłodawcy nie weryfikują, czy dana róża, zgłoszona np. 10 lat temu, istnieje. Ale pan Ireneusz do wszystkich zgłoszonych róż wysyła mailowo co miesiąc myśli do rozważania i informacje o wydarzeniach. Ta inicjatywa jest bardzo cenna, chociaż w większości należący do tych róż nie są związani z konkretnymi parafiami. Na szczęście, także w nich zaczynają się takie róże zawiązywać i nam na nich bardzo zależy, aby się stały częścią parafii, aby uczestniczyły w jej życiu. To piękne dzieło, w ramach którego rodzice modlą się za dzieci. Chcemy przez proboszczów, przez naszych zelatorów upowszechniać tę inicjatywę i inspirować do powstawania takich róż w parafiach.
Możemy powiedzieć, że Róże Różańcowe są zapleczem modlitewnym parafii?
Na 100%. Róże okazują się najbardziej trwałą wspólnotą, niezawodną i widoczną w parafii. Warto jednak zaznaczyć, że osoby modlące się w Różach Różańcowych należą też do innych grup parafialnych. Są nie tylko zapleczem modlitewnym. To zawsze gotowi do pomocy ludzie, na których proboszcz może liczyć. Można tu mówić o ich podwójnej roli; zarówno tej modlitewnej, która jest nie do przecenienia, jak również służebnej w różnych sferach życia wspólnoty parafialnej.